Życie pisze zupełnie niewiarygodne scenariusze. Dobrze, że mam korespondencję mailową i krok po kroku mogę się z Wami podzielić, jak rozwijała się ta historia, bo nie wiem czy sama potrafiłabym ją opisać…..
Otóż, pewnego dnia….
Dostałam maila od pana Marcina Hippe.
Napisał, że poszukuje rodziny (siostra babci z dziećmi), która przebywała w Sana Rosa . Wiedział, że zostali w Meksyku (ale nie wiedział gdzie) i nie pamiętał jakie nazwisko nosili. Znał tylko ich imiona i przybliżony wiek….
Sprawa wydawałoby się nie do rozwiązania. Jedyne informacje jakie posiadałam, to niezbyt czytelne skany listy osób, które przebywały w Santa Rosa. Pełna wątpliwości zasiadłam do jej przepisywania..
Dalej, pozwolę sobie umieścić maile:
Joanna Matias : Panie Marcinie, umieściłam na stronie listę, na razie same imiona i nazwiska, ale może Pan odnajdzie rodzinę
Marcin Hippe: Witam, dziękuje za listę.
Mam zbieżność nazwisk i imion 🙂 Dydusiak Anna i Dydusiak Teresa. Może to są one? Może Hanka to w rzeczywistości Anna? Mam odpis aktu śmierci mojej prababci Kosiorek, w którym Anna Dydusiak jest wymieniona, ale jak w takim razie nazywała sie piąta siostra? Mam bowiem piękne zdjęcie sprzed stu lat mojej prababci otoczonej wianuszkiem pięciu dziewcząt w różnym wieku. Czy ma Pani jakieś dodatkowe informacje o nich na swojej liście? Na przykład daty urodzenia, pomogło by to zweryfikować. Bo na przykład Tereska w 1934 roku była w gimnazjum. Zgodnie z reforma szkolnictwa wprowadzoną w roku 1932 musiała przejść 7 lat podstawówki. Zatem urodziła sie mniej więcej w 1920 roku. Zatem w Santa Rosa powinna mieć około 23 lat. I to by się zgadzało, bo wyszła za mąż w roku 1945 – dobry wiek na zamążpójście.
Pani Joanno, wysłałem Pani e-mailowo kilka wybranych zdjęć z Santa Rosa i okresu powojennego mojej babci ciotecznej i ciotki ciotecznej. Bardzo proszę o potwierdzenie czy zdjęcia te dotarły. Wybrałem zdjęcia najbardziej charakterystyczne. Pozostałe zdjęcia są po prostu powtórzeniami Hanki z rodziną Tereski z córkami, etc. No może jeszcze jedno byłoby interesujące, bo udało mi się odczytać miejscowość, w której było zrobione. Niestety nie wiem czy Tereska była tam na stałe, czy przejazdem. Zdjęcie było zrobione w Atotonilquillo.
Ku mojemu zdumieniu jedno ze zdjęć było mi dziwnie znajome.… Miałam prawie identyczne w swoim albumie. Na dodatek -mój tata znał okoliczności zrobienia tego zdjęcia! Zdjęcie przedstawiało moją babcie , tatę i ciocię oraz dwie kobiety z dwójką dzieci…
W związku z tym szybko odpisałam:
Joanna Matias: Panie Marcinie, odkryłam, że nasz rodziny się dobrze znały :-), niech Pan sprawdzi pocztę , wysłałam Panu zdjęcie
Marcin Hippe: Ale historia 🙂 To się po prostu nadaje do prasy 😉
dzisiaj świat jest mały – gdyby nie internet to chyba nie byłoby możliwe – siedemdziesiąt lat po zrobieniu zdjęcia napotykają na siebie, całkiem przypadkowo, członkowie rodzin przyjaciółek ze zdjęcia.
Oba zdjęcia były zrobione wg mnie tego samego dnia w tym samym miejscu. Proszę zwrócić uwagę, że Hanka, mała Haneczka i mały Leszek maja dokładnie te same ubrania i te same fryzury. Płot z tyłu też jest dokładnie ten sam.
Proszę mi opisać, kto jest kto – Pani babcia jest pierwsza z lewej – prawda? A wiemy kim jest ta kobieta w środku i pozostała dwójka dzieciaczków? Są może z tyłu zdjęcia jakieś informacje?
Joanna Matias: Panie Marcinie, to zdjęcie było robione najprawdopodobniej w miejscowości Perykoz,w ogródku domku wynajmowanego przez moich dziadków. Te małe dzieci (obok Leszka i Haneczki) to mój tata Bogdan i moja ciocia Janina
I tak po ponad 60 latach nastąpiło odkrycie: Mała Haneczka i mały Leon to rodzina pana Marcina .
Mała Janka i mały Bodzio to moja rodzina… Jedna pani to cioteczna babka pana Marcina – Hanka(to ta w ciemniejszej sukience) , druga to moja babcia – Alina, a kim jest pani pośrodku … do dzisiaj nie ustaliliśmy. Zdjęcie pochodzi z końca 1947 lub początku 1948 roku, a zatem już po opuszczeniu przez rodziny kolonii w Santa Rosa.
Ale to jeszcze nie koniec historii:
Marcin Hippe: Dzięki Pani pomocy (lista nazwisk) oraz dzięki temu, że udało mi sie odczytać nazwę miejscowości (Atotonilquillo), w której zrobione zostało jedno z posiadanych przeze mnie zdjęć mojej Tereski jestem przekonany, że posuwam się do przodu. Otóż okazuje się, z w samym Atotonilquillo jest ośmioro Dydusiaków. To znaczy oczywiście zgodnie z hiszpańskim zwyczajem Dydusiak to ich drugie nazwisko.
Dotarłem do dokumentów, z których wynika, że są to drobni farmerzy, producenci mleka, żywności (mają Los Dydusiak Sociedad Cooperativa, w Meksyku to grupa współpracujących ze sobą, ale niezależnych producentów żywności) oraz jedna jest dyrektorem szkoły podstawowej.
Udało mi sie znaleźć adres e-mail jednego z nich, właśnie wysłałem do niego e-mail. Mam nadzieję, że czas poświęcony nauce hiszpańskiego nie poszedł na marne 😉 i dostanę odpowiedź. Mam nadzieję, ze otrzymam zwrotny e-mail potwierdzający pokrewieństwo.
W ostateczności pozostanie mi poczta tradycyjna, bo do większości z nich mam też adres pocztowe ich firemek.
Joanna Matias: Dzień Dobry Panie Marcinie, to powiększy się Panu rodzina, gratuluję 🙂 Nie sądze, żeby nazwisko Dydusiak było bardzo popularne w Meksyku, także sądzę , że to raczej bliska rodzina 🙂 Niech Pan koniecznie da znać, jak się odezwą.
A po pewnym czasie ….
Marcin Hippe: Muszę podzielić sie z Panią wspaniałą wiadomością. Jeszcze dwa miesiące temu nie wiedziałem czy i gdzie ci moi kuzyni w Meksyku są, a w ciągu dwóch miesięcy trójka z nich się do mnie odezwała, mamy już stały kontakt e-mailowy, z dwójką mi sie wspaniale koresponduje, są chłonni wiedzy o swojej polskiej rodzinie i już mam niewiarygodnie ciepłe i serdecznie zaproszenie do Atotonilquillo. Ale najwspanialsze jest to, że 20 sierpnia będę się z jedną z moich kuzynek widział 🙂 Alicia Victoria ze swoim synem Aristeo przylatuje do Polski w poszukiwaniu swoich korzeni. Okazało się, ze dwa lata temu nawiązali kontakt z rodziną męża Hanki Dydusiak (mojej babci ciotecznej) dlatego że znali po prostu nazwisko. sądzili ze z rodzina po kądzieli na zawsze stracili kontak, a tu znalazłem sie ja.
No i już się umawiamy na wspólne spotkanie trzech gałęzi – meksykańskich. Dydusiaków, polskich Dydusiaków no i mojej rodziny :-). Oczywiście pamiętam o Pani prośbie dotycząca ewentualnych zdjęć Pani rodziny z S.R. to powoli się toczy, ale dojdziemy i do tego. Czekam na kontakt od ciotki Any Cristiny (mała łysa ze zdjęcia), która ma te zdjęcia. Wujek Leon (Pani taty kumpel ze zdjęcia, ten mały w portkach) niestety od sześciu lat nie żyje. Szczerze mówiąc jestem bardzo podekscytowany tym spotkaniem z kuzynką za dwa miesiące i nie mogę po prostu uwierzyć, ze cała ta historia, która zaczęła się wywózka Hanki i Tereski w zimie na przełomie 1939 i 1940 roku, tak szczęśliwie się kończy (nie , nie kończy się, to złe słowo. na nowo odżywa 🙂
Ostatnio dostałam maila od Pana Marcina z prośbą o namiary na Santa Rosa . Wybiera się w odwiedziny do rodziny w Meksyku. Potomkowie Dydusiaków zaplanowali wielką rodzinną fiestę, której elementem ma być wycieczka do Santa Rosa (Pan Marcin odkrył, że ma dziesięcioro kuzynów i ponad trzydziestkę siostrzeńców i siostrzenic)
I w zasadzie już mnie wcale nie zdziwiło, że przez przypadek zaplanowali ten wyjazd na dzień meksykańskiej premiery filmu o Santa Rosa , która odbędzie się w pobliskim Leon .
Bardzo się cieszę, że właśnie tam, 29 czerwca, w Meksyku poznam wreszcie Pana Marcina i całą rodzinę Dydusiaków!!!!