(1) Bohaterowie z Santa Rosa – Pani Teresa Sokołowska

Bohaterowie filmu Santa Rosa, to ludzie niezwykli. Życiorys każdego z nich mógłby posłużyć za scenariusz filmowy. Jedną z osób, które dane mi było poznać jest pani Teresa Sokołowska (Niedzielska). Chciałam napisać o Niej kilka słów, ale ponieważ na moją prośbę przysłała mi list ze swoim życiorysem, pozwolę sobie umieścić go w całości .

 z rodzina pani Tereski

Kochana Joanno,

Urodziłam sie 5 Stycznia 1931 roku.  Województwo  Wołyń Osada Ostrów nie daleko Beresteczka słynnego z kozackich mogił. Rodzina Niedzielskich składała sie z pięciu osób: Ojciec, Matka i troje dzieci.

Ojciec Narcyz Niedzielski (z  Ojca Antoniego). Miejsce urodzenia GMINA BARDYCZOW ROK 1896

Matka Jozefa Niedzielska z domu Karpińska (z ojca Józefa) rocznik 1904.

Brat Eugeniusz Niedzielski rodzony w 1925 roku, siostra Henryka Niedzielska rodzona w 1927 i następnie ja – w 1931.

Ojciec otrzymał od Skarbu Państwa Rzeczypospolitej Polski działkę  za służbę w wojsku.

W roku 1931 Ojciec Narcyz zmarł, Mama powtórny raz wyszła za mąż za Jana Gumieniaka i z tego małżeństwa było dwóch synów: Mirek, który zmarł mając 4 lata i Zdzisław, który przetrwał Syberie ale umarł w Persji.

10-eg Lutego 1940 roku rosyjscy żołnierze o godzinie  piątej rano z karabinami wpadli do domu rozkazując w 1 godzinę spakować rzeczy. Wsadzili całą rodzinę na sanie i zawieźli nas do pociągu do Zdulbonowa. Tu zaczęła się nasza życiowa gehenna. Archangelska Oblasc nie była letniskowym miejscem ale  zimowym grobowcem dla wielu ludzi. Nasza rodzina ocalała i znalazła długa drogę do Uzbekistanu,  tam gdzie  było tworzone polskie wojsko

Brat i Ojczym dostali sie do wojska, siostra do junaczek a ja i brat Zdzisław do sierocińca, bo mama chora na tyfus nie mogła dać nam wyżywienia. Mama sama pozostała na Nieludzkiej Ziemi.  Sierociniec był prowadzony przez polska opiekę.  Wywieźli nas do Meschedu w Persji i tam właśnie brat umarł na czerwonkę  a ja pozostałam sama, nie wiedząc  czy ktokolwiek  z mojej rodziny ocalał.

Mama wydostała sie z Rosji i przez Czerwony Krzyż znalazła mnie i siostrę, zostałyśmy połączone z Mamą w Teheranie.

Po kilku miesiącach dostałyśmy sie na listę wyjazdu do Meksyku, a więc ciąg dalszy naszej wędrówki.  Z Teheranu przewieźli nas do Karaczy i po kilku miesiącach wsadzili nas na mały statek. Dopłynęłyśmy do Bombayu. Tam władowali nas na ogromy wojskowy amerykański statek Hermitage.  Ta droga na  statku trwała 40 dni podczas Japońsko Amerykańskiej wojny. Było bardzo niebezpiecznie. Zatrzymywaliśmy sie w Australii, Melbourne, w Nowej Zelandii w Wellington, Bora-Bora i dopłynęliśmy do Los Angeles California USA – 24-eg Października 1943 rok. Dwutygodniowy postój w USA i dalej – pociągiem do Ciudad Juarez gdzie przeładowano nas na pociągi meksykańskie i przybyliśmy do Leon Guanajuato 2-eg listopada.  Z Leon ciężarówki przywiozły nas do obozu COLONIA SANTA Rosa.

Tu nie było domu, nie było kuchni ani łazienki ani gorącej lub zimnej wody tylko jeden pokoik 2 lóżka, stół i krzesła ale to było nasze prywatne miejsce, gdzie mogłyśmy rozbierać sie bez obawy, że ktoś na nas patrzy.

W Santa Rosa zaczęło sie normalne Życie. Szkoła , harcerstwo, Kościół, wycieczki, zwiedzanie interesujących, historycznych miejsc.. Santa Rosa stała się moją druga ojczyzną, tu zaczęłam dorastać. Tu dostałam pierwsza lalkę nauczyłam sie pływać w małym basenie, nauczyłam sie jeździć na rowerze, zaczęłam interesować się chłopcami. Poznałam i pokochałam meksykańskie zwyczaje i ich język śpiewny i wesoły. Lata spędzone w Santa Rosa były  najpiękniejszym okresem moich młodych lat.

Nadszedł czas na rozwiązanie osiedla – był to rok 1946. Przeniosłyśmy się do Leon, wynajęłyśmy 2 pokoje, ja chodziłam do meksykańskiej szkoły w dzień a wieczorem pracowałam w sklepie. Ponieważ byłam studentką  mogłam dostać sie na studia do USA.  Siostry Felicianki z Coreaples PA. przyjęły 25 dziewcząt do szkoły z bursą . Dostałam się tam w lutym 1947 roku.

Podczas wakacji szkolnych przyjechałam do Chicago i juz nie wróciłam do Coreaples. Zamieszkałam z koleżanką u rodziny amerykańskiej. Znalazłam pracę w fabryce na noc i zaczęłam pomagać mamie, która pozostała w Meksyku ponieważ nie miała zaproszenia. W międzyczasie siostra wyszła z mąż za inżyniera Rodolfa Vargas i osiedliła sie na stałe w Mexico City. Miała trzech synów, których Ty poznałaś.

Brat został w Anglii, ożenił się z Angielka i miał dwójkę dzieci. Obecnie liczy sobie 88 lat i dalej mieszka w Londynie.

Ja na polskiej zabawie poznałam bardzo przystojnego chłopca z AK, który przeżył Oświęcim, Madhousen inne gehenny niemieckie.  Przez Włochy z wojskiem polskim dostał sie do Anglii a 1951 wyemigrował do Chicago.

Tadesz Sokołowski i ja pobraliśmy sie 7-ego Lutego 1953 roku. Tadeusz poszedł na studia ukończył Architekturę . Po 7-mu latach urodził się Mareczek a dwa lata potem Robercik. Moim obowiązkiem było wychować dzieci w duchu polskim. Nie było w naszej okolicy polskiej sobotniej szkoły więc postanowiliśmy taka założyć. W każda sobotę dzieci uczęszczały do szkoły gdzie uczyły się historii,  języka , pisowni i obyczajów polskich.

Nie było polskiej Mszy w naszym kościele to tą sprawa również się zajęłam. Obecnie mamy dwie Msze w języku polskim.

Marek i Rober mówią i piszą poprawnie po polsku. Marek uczęszczał na letnie studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ożenił się z dziewczyną z Krakowa i mają  Michałka i Andrzejka. Moje wnuki uczęszczają do polskiej szkoły i do polskiego harcerstwa gdzie Marek jest Harcmistrzem.

Rober mieszka w Kalifornii, ożenił się z dziewczyna z Tajlandii i maja dziewczynkę Elizę i chłopca Alexa. Robert pracuje dla Dysneya.

Tadeusz zmarł 16 lat temu na raka, Mama  7 lat temu  a siostra 5 lat temu.   Ja mieszkam sama i ciągle udzielam sie w organizacjach polonijnych i interesuje sie życiem społecznym a najbardziej cieszą mnie moje wnuki i wnuczka mojej siostry Mariana, która często mnie  odwiedza(Mariana obecnie studiuje na uniwersytecie w Meksyku).

 

Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twojego Tatę,

Teresa

 

Ze swojej strony mogę dodać tylko tyle, że Pani Tereska, która bez problemu przyznaje się do swojego wieku (skończyła 80 lat) , wygląda najwyżej na 50 a ma w sobie więcej energii niż czterech dwudziestolatków razem wziętych.  Przyleciała do nas do Meksyku (sama!!) samolotem z USA . Mimo, że mieszkała w Polsce tylko jako dziecko (do 9 roku życia) – rozmawia po polsku bez akcentu.  Mimo, że mieszkała w Meksyku niecałe 4 lata- biegle włada hiszpańskim. Przypuszczam, że po angielsku rozmawia jak rodowita Amerykanka.  Mamy  ze sobą częsty kontakt, bo Pani Tereska ma konto na facebooku z którego regularnie korzysta.

Dodaj swój komentarz

komentarz(y)